-Ja...yyy...nie wierze w to, że tu stoisz...-jąkał się gorzej niż ja przy odpowiedzi z biologi o rozmnażaniu człowieka..-Szukałem Cię tyle dni..!Nie do wiary....Boże znalazłem Cię..!!-szeroko się uśmiechnął się, a ja go walnęłam z łokcia-To znaczy ona Cię znalazła...-pokornie się poprawił.Monika nie wiedziała co się dzieje, była lekko zszokowana aczkolwiek śmiem stwierdzić, że była dziewczyną skrytą i podobało jej się to całe adorowanie.
-Cieszę się, że ty się cieszysz, że mnie znalazłeś...-powiedziała nieśmiało rumieniąc się, a ja i Olka po raz kolejny wybuchłyśmy psychicznym śmiechem.Monia i Zayn nawet nie zwrócili uwagi na to, że leżałyśmy na podłodze.Liam i Harry zaczęli się śmiać z naszego śmiechu to znaczy nie wiedzieli czy się śmiać czy nie.
-Może opuścimy ten dom wariatów i skoczymy gdzieś na spacer...albo coś..?-zaproponowała Monika, a Zayn tylko pokiwał twierdząco głową, nie odrywając wzroku od oczy Moniki.
-Szybko się skapnęła..-rzekł z nutką ironii Liam.Dopiero teraz zauważyłam, że ani razu nie spojrzał na Olę...Tak jakby jej tam nie było..Dziwiło mnie to troszkę..Bo Liam w życiu nie przepuściłby okazji bliższego poznania fanki, która nie mdleje na jego widok.Przez ostatni tydzień się zmienił.Zamierzałam z nim pogadać i to bardzo poważnie...taaaa..ja i powaga...Czasem moje myśli mnie przerażają.Wracając do Moni i Zayna.Wyszli sobie z pokoju, a potem opuścili mój zacny dom.
*Oczami Moniki*
Wyszliśmy z domu Vicki...Nawet nie zdążyłam jej poznać ale no cóż trudno się mówi i żyje się dalej...Ale ze mnie cudowna przyjaciółka.Wracając do Zayna był nawet przystojny...dobra był bardzoooooo przystojny..Szczerze to nie doceniałam wcześniej jego urody..Takkk, to był błąd.Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam słuchać Zayna, bo coś chyba do mnie mówił..Chyba.Poszliśmy do kina na komedię romantyczną.Cały czas rozmawialiśmy.Przy nim zapominałam o całym bożym świecie, o wszystkich problemach.Chciałam tylko słyszeć jego głos.Potem udaliśmy się do wesołego miasteczka.Poszliśmy na taką dziwną ,,karuzelę".Mega wielkie kółko z siedzeniami.(pod postem dodam fotkę)Zayn kupił nam bilety.Czekaliśmy na swoją kolejkę.Wsiedliśmy na swoje siedzonko i czekaliśmy aż ruszy.Szczerze to się bałam jak cholera.Mam lęk wysokości.
-Zayn..-zaczęłam
-Tak..?
-Mam...tak. jakby...lęk wysokości..
-Spokojnie..jak myślisz..czemu tu jestem..?-poruszył zabawnie brwiami.Uwielbiałam jak tak robił.Zbliżył swoją twarz do mojej ale ja nie byłam jeszcze gotowa i szybko odkręciłam głowę w drugą stronę delikatnie się odsuwając od niego.
-Przepraszam..za szybko..
-Spoko...Właściwie to nie miałam jeszcze chłopaka...-powiedziałam bardzo zawstydzona.
-Serio...?
-Tak...-zasmuciłam się.Właściwie to byłam smutna, bo wstydziłam się tego.
-Nie smuć się...
-To czemu jesteś aż tak zdziwiony- właśnie w tym momencie nasze siedzenie znalazło się na samej górze.Zatrzymało się.Poczułam delikatne turbulencje.W mojej głowie pojawił się jeden z najgorszych scenariuszy.Zamknęłam mocno oczy,a kiedy je otworzyłam zorientowałam się, że złapałam Zayna za krawędzie baseballówki i mocno się do niego przytuliłam.Strasznie się bałam.Myślałam, że serce wyskoczy mi przez gardło.Znów zamknęłam oczy.
-Ej...spokojnie...Jestem przy Tobie..Otwórz oczy.-powiedział próbując oderwać moją głowę od swojego tułowia
-Nie karz mi tego robić, bo dobrze wiemy, że tego nie zrobię...Boje się..
-Zaufaj mi..Będę cię trzymał.Nie spadniesz..Obiecuję.-powiedział bardzo delikatnie.Lekko odchyliłam od niego głowę.Bardzo się bałam.Poczułam ciepłe dłonie Zayna na moich zimnych policzkach.
-Spokojnie..Nic nie grozi...-zastygłam w bezruchu.Tylko on tak na mnie działał.Kilku chłopaków od nas ze szkoły się do mnie podwalało ale nie czułam tego samego, co czuję teraz patrząc w czekoladowe oczy Zayna.Jego jedna dłoń powędrowała na moje plecy.Patrzył na mnie takim wzrokiem...że sama nie wiem jak mam go nazwać...Delikatnie przysunął swoją twarz do mojej.Dzieliły nas milimetry.Sama nie wiedziałam czy byłam gotowa na ten pierwszy pocałunek, bo parę minut temu mu odmówiłam, ale Zayn miał w sobie to coś, że drugi raz nie byłam w stanie mu odmówić.Coraz bardziej zbliżał do mnie swoją twarz.Nagle poczułam delikatny dotyk jego ciepłych warg.Na początku ten pocałunek był nieśmiały, niepewny ale z czasem staliśmy się odważniejsi, a nasz pocałunek stał się czuły i bardzo namiętny.Słychać było gwizdy i różne okrzyki ludzi z tyłu, a także z dołu.Ja cały czas kurczowo trzymałam się Zayna, a on jedną ręką dotykał mojego policzka, a drugą delikatnie dotykał mojej tali i pleców.Dla mnie czas się zatrzymał.Nagle w swojej buzi poczułam język Zayna,delikatnie dotykał mojego podniebienia.Nie wiedziałam jak dalej rozwinąć tę czynność ale po chwili zawstydzenia, to uczucie zniknęło.Pogłębiłam pocałunek.Nasze języki były jak jedność, tak jakby tańczyły ze sobą.Pragnęliśmy siebie nawzajem.Czułam jego słodki oddech na moim policzku, najmniejsze stuknięcie jego serca, on chyba słyszał to samo, bo moje serce( w przyzwoitej formie ) zaraz miało wyskoczyć mi przez gardło, ( a formie +18) moje serce ruchało płuco..xD.Przestał mnie całować.Spojrzał w moje oczy i powiedział:
-Byłem zdziwiony tym, że nie miałaś chłopaka, bo nie wiedziałem, że po Ziemi chodzą tacy debile, którzy nie zauważyli twoich cudownych włosów, ślicznych oczu i anielskiego uśmiechu.-zaczerwieniłam się.
-Nikt nie powiedział mi tylu cudownych słów w jednym zdaniu..Ty byłeś pierwszy
-BO ja jestem tym twoi jedynym i wyjątkowym'
-Wyjąłeś mi to z ust-tym razem ja go pocałowałam czule i namiętnie.Jednak na Ziemię sprowadziła mnie jedna myśl:,,TO ZA PIĘKNE ŻEBY BYŁO PRAWDZIWE". Nagle ,,karuzela" znów się zatrzęsła.Spojrzałąm błagalnym wzrokiem w niebo i modliłam się zeby ta pieprzona śruba się nie obluzowała ale jednak.Jedna ze śrub trzymających mnie w siedzeniu obluzowała się i mój metalowy bezpiecznik odpadł.Poczułam jak osuwam się z siedzenia.Zayn trzymał mnie kurczowo siebie, ale to mało co dawało.Ja czułam jak się zsuwam w dół.Tak bardzo się bałam.Wszyscy uczestnicy przejażdżki na ,,karuzeli" krzyczeli żeby mnie nie puszczał i krzyczeli żeby ktoś zadzwonił po straż.Ja powoli się wysuwałam z objęć Zayna.Płakałam jak małe dziecko.Nie chciałam spadać..Z reszta przez moją głowę przebiegało tysiące myśli.Stawały przed oczami wszystkie kłótnie z dziewczynami, rodzicami, z Justinem(brat. Żałowałam tego wszystkiego co im wtedy powiedziałam.Najgorszą myślą w tym momencie było to,że mogę spaść i nie przeżyć.Nie chciałam tak młodo umierać.
-Proszę cię nie puszczaj ...-powiedziałam błagalnym tonem do Zayna.Jednak po chwili wysunęłam się z jego objęcia i już spadałam ale w ostatniej chwili się złapałam krawędzi metalowego siedzenia.Bałam się jak cholera.Płakałam jeszcze gorzej niż wcześniej.Zayn przysunął się do mnie i mocno złapał za nadgarstek.
-Nie pozwolę ci spaść...!Obiecuję..!-zauważyłam na jego policzkach duże łzy..On płakał.Na moment zapomniałam jak się oddycha.
-TRZYMAJ SIĘ ....SPROWADZAMY POMOC.!-usłyszałam krzyk z dołu.
-Nie zamierzam się puścić..!-odkrzyknęłam bez namysłu.
-Wytrzymaj jeszcze trochę....-Zayn próbował mnie uspokoić.Nagle ,,karuzela" ruszyła, a ja nie miałam siły dalej się trzymać.Ręka mi zdrętwiała.Przeklinałam ją w myślach.Byliśmy kilka metrów nad ziemią.Ręka odmówiła mi posłuszeństwa i puściła drążek.Spadałam, piszcząc.
-Nieee...!-Zayn próbował mnie jeszcze łapać ale byłam za daleko i tylko delikatnie mnie dotknął końcówkami palców.
-koniec perspektywy Moniki-
Zayn patrzył na spadającą Monikę.Uderzyła o piaszczystą powierzchnię Ziemi.Nie wiedział co ma robić.Karetka zaraz ją zabrała do szpitala, a Zayn zszedł z tego ustrojstwa kiedy ona była już w karetce i już odjeżdżali.
Chłopak pobiegł z prędkością światła do domu Vicki.Wparował na górę, a tam siedzieli uśmiechnięci Vicki, Harry,Liam,Ola,Zuzia,
Louis, Kinga i Merci.Zayn płakał.(Wracamy do perspektywy Vicki, czyli tak jak na początku bloga)
-Boże Zayn co się stało..? Gdzie Monika..?!-zapytałam podbiegając do niego.
-Monika...
-Co Monika..!?CO już jej debilu zrobiłeś.?!-krzyknęła na niego Zuzia
-Ej..!Spokojnie...!! Nie wrzeszcz na niego..Na pewno nic się nie stało..!
-Vicki..możemy wyjść..?-zapytał
-Jasne...Poczekacie tu...!-warknęłam na resztę towarzystwa.
-Dobrze..-odpowiedzieli pokornie.
Wyszłam z zapłakanym Zaynem na dwór.Staliśmy przed moim garażem.
-Spokojnie..Nie płacz...Co się stało..?
-Monika..spadła
-Co.?
-Byliśmy w wesołym miasteczku, i karuzela i zapięcie i ona spadła.
-Spokojnie...jest w szpitalu, tak..?
-Tak..Zawieziesz mnie...tylko bez nich..Proszę.
-Dobrze...Ale już nie płacz..będzie dobrze...-przytuliłam Zayna.Tak mi było go szkoda.Wyprowadziłam samochód z garażu i pognaliśmy do szpitala, w którym była Monika.Zayn już przestał płakać ale był bardzo zdenerwowany.
-Spokojnie..Na pewno będzie dobrze..-próbowałam go pocieszyć..
-Pocałowałem ją..
-Jesteście razem..?
-Właściwie to sam nie wiem..
-Może powinniście się lepiej poznać, a co jeżeli się okaże, że to zwykłe zauroczenie..?
-Sam nie wiem...Chce być przy niej..
-Ale możesz ją skrzywdzić...Powinniście się najpierw dobrze się poznać..
-Serio tak myślisz..?
-Nieee..tak sobie tylko gadam.....Przepraszam, a z resztą i tak zrobisz jak chcesz.-dojechaliśmy na miejsce.Zayn szybko wysiadł z smochodu i czekał na mnie..O.o
Ja wyjęłam kluczyki ze stacyjki i zamknęłam pojazd.
-No szybciej, szybciej..!-popędzał mnie Zayn
-BOŻE..!! chłopie...przestań panikować...!Ogarnij się, bo inaczej zamknę Cię w samochodzie i będziesz tu na mnie czekał..!
-Przepraszam..ale to moja wina..
-Gówno prawda..! to ta karuzela była wadliwa..Nie możesz tak myśleć.Uspokój się..Już spokojnie.-próbowałam go uspokoić.Pobiegliśmy na Izbę Przyjęć.Pielęgniarka dziwnie spojrzała na Zayna.
-Proszę pani..chciałam się dowiedzieć co jest z moją....siostrą...Moniką Smith- Zayn dziwnie na mnie spojrzał.Szczerze to byłam sama zdziwiona tym,że podałam się jako siostra Moniki ale to było jedyne wyjście żeby mi coś powiedziała.
-A ten chłopak, tu..?-pielęgniarka wskazała na Zayna
-To jej..chłopak.-palnęłam po chwili krótkiego zastanowienia.
-Teraz przechodzi ważną operację.Może potrwać od trzech do pięciu godzin.
-Ale w jakim stanie została przywieziona..Czy były aż tak duże obrażenia..?- zapytałam, bo Zayn zamarł przy słowie OPERACJA.
-Powiedzmy,że jej obrażenia były w średnim przedziale.Będzie dobrze..To ważna operacja ale bardzo łatwa.
-A są jakieś zagrożenia..?
-Nie raczej niczego nie straci i raczej będzie normalnie funkcjonować.
-Dobrze.Dziękuję bardzo, a pod którą salą mamy czekać..?-strasznie się denerwowałam.Ledwo mogłam oddychać.Trzęsłam się.W środku miałam jakieś takie dziwne uczucie,że to będzie tragiczne zakończenie operacji.Bardzo się bałam.Nawet sobie nie wyobrażałam co przeżywa Zayn.
-Pod 9.Prosto korytarzem i w lewo.
-Dzięki.-powiedziałam trochę bez namysłu-A czy może mi pani dać jakiś lek uspokajający dla Zayna..?
-Tak.Mogę.-pielęgniarka podała mi niebieską tabletkę.Ja podeszłam do automatu z napojami.Kupiłam wodę i pobiegłam do Zayna.Dałam mu tabletkę, a on grzecznie połknął i popił wodą.Wstaliśmy, Zayn złapał mnie za rękę.Normalnie to bym zabrała mu rękę z uścisku ale w tej sytuacji nie miałam serca.Byliśmy pod salą.Usiedliśmy i nic.Nikt nie wychodził, nikt nie wchodził.
-Oczami Zayna-
Tak się boję, że ją stracę.Chociaż cały czas mam w głowie słowa Vicki:,,A może to zwykłe zauroczenie...Skrzywdzisz ją..". Sam nie wiedziałem co mam myśleć.Może ona miała rację.Może Monika to zwykłe zuroczenie.
-,,A może nie..?"-zapytało mnie moje wewnętrzne JA.,,A co jeżeli tak..?''. Biłem się z własnymi myślami.
-,,A może warto spróbować.Tyle dziewczyn Cię wykorzystało, a Monika jest inna..!".Sam nie wiedziałem co mam myśleć.Nie chciałem aby pierwsza rana na czystym sercu Moniki była zadana przeze mnie.Oparłem głowę o brak Vicki.Zamknąłem oczy.Usłyszałem tylko jej delikatny głos, chyba z kimś rozmawiała przez telefon.
-Teraz chyba śpi...Muszę kończyć.-Vicki pośpiesznie się rozłączyła.
Czekaliśmy jeszcze około godziny.Obudziłem się.Monikę dalej operowali.Nie mogłem już tego znieść.To czekanie,,doprowadzało mnie do szału.Przetarłem oczy rękami i zobaczyłem jak drzwi od sali operacyjnej się otwierają.Wychodzi z nich lekarz i kiwa przecząco głową.Zaczął coś do mnie mówić ale ja go nie słuchałem.Wyjrzałem poza niego i zobaczyłem martwą Monikę.Miała bladą twarz,włosy były takie wyblakłe jakby cały kolor z nich uleciał, usta sine i popękane, a oczy zamknięte.Wywozili ją z sali operacyjnej.Zatrzymali się przy mnie.Spojrzałem na nią i....była taka krucha..wiadomo była martwa.Nagle złapała mnie za nadgarstek z wielką siłą, otworzyła oczy, patrzyła na mnie i wyszeptała
-Kocham Cię.
i znów jej oczy opadły ciężko, a pielęgniarki zabrali ją ode mnie.Odwróciłem się aby przytulić się do Vicki ale ona też była martwa.Siedziała obok mnie z tak samo odchyloną głowę tylko w brzuchu była amunicja z pisotoletu.Ktoś ją chyba postrzelił..ale jakim cudem..
-Niech ktoś jej pomoże.!-zacząłem krzyczeć ale nikt mnie nie słyszał.Za mną stali Liam,Harry,Zuza,Louis,Niall i Kinga.Oni też jakoś tak dziwnie wyglądali.Louis tak dziwnie na mnie patrzył.Zuza zabijała mnie wzrokiem.Nie podchodzili do mnie tylko stali i patrzyli na ciało martwej Vicki.Żadne z nich nie płakało tylko zaczęli się rozpadać.Kawałki ciała im odpadały, aż w końcu cały korytarz pokrył się we krwi.Ja nie mogłem się ruszyć.Płakałem.Nagle cały obraz przysłoniła mi ciemna plama.
Dalej nic nie pamiętam, bo Vicki obudziła mnie lekko mną potrząsjąc.
-Zayn co się dzieje..?-spytała troskliwym głosem.
-Miałem okropny sen..Ty tam byłaś i Monika i cała reszta...
-Opowiedz mi go..-poprosiła.Więc opowiedziałem jej wszystko najmniejszymi szczegółami.Miała trochę dziwną minę.Nic nie mogłem niej odczytać.Po chwili jednak tylko mnie przytuliła i powiedziała:
-Spokojnie..To tylko zły sen.Operacja zaraz powinna się kończyć. -To ile ja spałem..?- byłem jakiś taki nie ogranięty.
-Około półtorej godziny.
-Boje się...
-Nie masz czego, bo gdy spałeś lekarz wyszedł i opowiedział mi wszystko.Jak na razie wszystko przebiega okey ale..
-Jakie ale..?!-serce podskoczyło mi do gardła.Myślałem,że zaraz tam zejdę na zawał.
-Są jakieś zagrożenia pod względem wzroku.
-CO..!?
-Może stracić wzrok albo mieć jakąś małą wadę..
-To moja wina...-powiedziałem.
-Przestań..! to nie jest twoja wina.!Znów zaczynasz..?!
-Ale to ja ją zaciągnąłem na tą pieprzoną karuzele...
-Zayn...Spójrz na mnie..-nie podniosłem głowy.Nie miałem odwagi.-Spójrz na mnie..-podniosłem głowę.Spojrzałem w jej czekoladowe oczy i czułem się tak jakby chciała mnie zahipnotyzować.Otarła łzy z moich policzków i powiedziała:
-To nie jest twoja wina.-delikatnie otworzyłem usta..Chciałem coś powiedzieć ale jej wzrok mi nie pozwolił.
-koniec perspektywy Zayna-(wracamy do perspektywy Vicki, czyli tak jak na początku.)
On jakoś dziwnie na mnie patrzył.Chciałam coś powiedzieć ale on zbliżył swoją twarz do mojej.Odsunęłam się samowolnie.Jednak Zayn nie dawał za wygraną i pocałował mnie.Poczułam jego ciepłe wargi na swoich.Co on robił..?! Miałam ochotę go walnąć ale za mocno mnie do siebie przyciągnął.Przestał mnie całować i spojrzał na mnie tym samym wzrokiem co wcześniej.Byłam na niego wściekła.Ręce mi się trzęsły.Miałam w głowie mętlik.To nie mieściło mi się w głowie.Co on sobie w ogóle myślał.
-Zayn...Nigdy więcej tak nie rób..
-Przepraszam.
-Po prostu...nie rób tak nigdy więcej...
-Zapomnijmy o tym
-Tak.Zapomnijmy.Widzisz potwierdziłeś..
-Masz racje..Nie powinienem całować Moniki...Sam nie wiem co czuje do niej..ale chce ją poznać i być z nią tylko wtedy kiedy będę wiedział to na sto procent.
-No właśnie o to mi chodziło...Zayn nikomu nie powiemy o tym co się tutaj stało.
-Dobrze.Zapomnijmy o tym..
-Ale o czym..?-Zayn się uśmiechnął.Po godzinie lekarz wyszedł z sali operacyjnej.Ja i Zayn przez tą godzinę nawet słowem się nie odezwaliśmy do siebie.
-Pani jest siostrą Moniki..?
-Yyyyyyy..tak...-odpowiedziałam przypominając sobie moje małe kłamstwo.
-Stan pacjentki jest stabilny.Ma złamaną rękę i zwichniętą kostkę..
-To tylko po to była ta operacja..?-zapytał Zayn z sarkazmem.
-No nie do końca, bo podczas upadku został uszkodzony płat potyliczny i musieliśmy operować żeby uratować jej wzrok.Może mieć małą wadę ale operacja przebiegła pomyślnie.
-Uff..Całe szczęście...Możemy się z nią zobaczyć.?
-Jasne..Właśnie się wybudziła.Ma bandaż na oczach..i będzie go miała przez jakieś około trzy, cztery dni.Dopiero się dowiem co i jak.Wejdźcie ale tylko na godzinkę.Musi odpoczywać.-powiedział lekarz wypełniając jakąś ankietę.Zaprowadził nas do Moniki.Wyglądała normalnie, to znaczy była blada, oczy podkrążone i włosy związane byle jak...Rzuciłam się na nią.
-Czemu nic nie widzę...?-zapytała
-Masz bandaże na oczach...TO dla Twojego zdrowia.Zdejmą Ci je po kilku dniach-odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Vicki..?TO Ty..?-zapytała
-Oczywiście..Zayn tez tu jest..
-Zayn..?
-Tak jestem tu przy Tobie.Spokojnie.-Zayn wziął ją za rękę i delikatnie ją głaskał.Rozmawialiśmy z nią ponad godzinę.Była nawet wesoła..Tak jak zawsze.Potem ja i Zayn wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do mojego domu.Jechaliśmy około piętnastu minut.Nie wiem co się ze mną działo ale ciągle czułam jego ust na moich, czułam ten jego słodki oddech i jego cudowne perfumy.Sprowadziłam się do rzeczywistości wjeżdżając na podjazd mojego domu.Wszyscy stali w oknie i patrzyli na nas.Zayn wyszedł z samochodu i poszedł do mojego pokoju, a ja jakoś źle się poczułam i pobiegłam w stronę plaży.Pobiegałam sobie trochę i usiadłam nad brzegiem morza.Nagle poczułam ciepłe łapki na mojej tali.Odkręciłam głowę i zobaczyłam Harrego.Pocałował mnie w szyję.
-Zayn nam wszystko powiedział..Szkoda mi Moniki.
-Mi też.-odpowiedziałam cały czas myśląc o czymś innym.Posiedzieliśmy tak chwilę przytuleni do siebie.Ja siedziałam w kroku Harrego, a on obejmował mnie w tali i głowę oparł o obojczyk.Potem wstaliśmy i Harry dotknął mojego policzka i czule pocałował w usta.Nie czułam tego samo co czułam kiedy Zayn mnie pocałował.Przestałam go całować i powiedziałam
-Przepraszam nie mam dziś humoru- odbiegłam od niego.Zostawiłam go tam samego.Poczułam się tak głupio.Miałam łzy w oczach.W środku było takie uczucie bezsilności.Czułam,że nikomu nie mogę powiedzieć o tym co czuje, bo nikt mnie nie zrozumie.Harry mnie dogonił i przytulił bez słowa.Wtuleni w siebie wróciliśmy do mojego domu.Tak..Hazza rozumiał mnie bez słów, a ja nie mogłam zapomnieć o pocałunku Zayna.Poszliśmy do mojego pokoju i przywitałam się ze wszystkimi.Potem podeszłam do okna i się zamyśliłam.Jednak z tych moich rozmyślań wyrwała mnie ruda głowa idąca po chodniku.Przyjrzałam się jej, bo to była dziewczyna.Wiedziałam,że skądś ją kojarzę.Wiem...To była Kate z Big Bena...ale co ona tu robiła..?!Szła przed siebie.Przeszła obok mojego domu i skręciła we wjazd mojego taty.Rodzice pomimo tego,że się rozwiedli utrzymywali dobry kontakt, bo tata mieszkał dom dalej.Zapukała do domu mojego taty.Otworzył jej, pocałował w policzek i zaprosił do środka.Patrzyłam i czekałam kiedy ona w końcu stamtąd wyjdzie ale nie wychodziła.Nagle za sobą usłyszałam głos Oli.
-Czy Liam mnie nie lubi..?
-Nie no coś ty..Lubi Cię..-powiedziałam tępo patrząc w drzwi domu mojego taty.
-Przez cztery godziny nawet słowem się nie odezwał..
-Może...się coś stało...Pogadam z nim,okey..?
-Dobra..Ja muszę już lecieć.Moja zmiana się zaraz zaczyna, a Miley nie lubi gdy sie spóźniam.
-Okey..Pa-pocałowałam ją w policzek i przytuliłam, a ona opuściła mój pokój.Potem poszliśmy na dół(ja,Hazza,Lou,Zuza,Merci,Niall,Liam i Zayn)i oglądaliśmy film.Około godziny dwudziestej pierwszej dziewczyny poszły do domu, a Liam,Zayn,Harry i Niall postanowili spać u nas.
-Idę do kuchni po sok..Liam pomożesz mi..?-zapytałam
-Jasne.-wstał i poszedł razem ze mną.Starannie zamknęłam drzwi żeby nikt nie podsłuchiwał.
-Co się dzieje..?-spytałam zatroskana.
-Nic.-odpowiedział ozięble.
-Przecież widzę,że coś się dzieje...Powiedz mi..Znamy się nie od dziś.
-Jutro idziemy kończyć pracę nad płytą i muszę wyjechać.
______________________________________________
hejka..!
Kolejna częśc mojego pokręconego opowiadania.Szczerze to chyba trochę tu namieszam...a raczej Zayn tu namiesza..Proszę o mały i skromny komentarz..:D Przepraszam,że tak Was zaniedbałam ale powiedzmy,że mam małe problemy emocjonalne i małe problemy rodzinne.: ( W tym tygodniu wyjeżdżam na wakacje.Wiec pewnie nie będę dodawać rozdziałów aczkolwiek postaram się...Jeszcze raz Was przepraszam.Kocham Was..Dziękuje za wszystkie komentarze pod wcześniejszymi rozdziałami...:d Przepraszam,że dopiero teraz..Miał być dodany wczoraj ale komputer mi sie posrał...P.S WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ALL DIRECTIONERS....!!!!!! TO BYŁ WSPANIAŁY ROK...!!!!!!
KOCHAM WAS..!<3<3<3
Pozdrawiamy..!
Vas_Happening.?! & Mrs.Spoons.