wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 8.

Ja,Harry i Zayn staliśmy w moim pokoju, w ciszy.
-Harry, zostaw nas samych.-poprosiłam.
-Ale...
-proszę.
-Dobrze.-Harry wyszedł z pokoju.Ja i Zayn staliśmy w ciszy aż w końcu przerwałam ciszę.
-Więc..o czym chciałeś gadać.?
-Bo widzisz..
-Zayn..Temat szpitala  i tego co się tam wydarzyło..mieliśmy o tym zapomnieć, tak.?
-No tak..ale..
-Nie ma żadnego,ale to co się wtedy wydarzyło nie powinno mieć miejsca.-Zayn spojrzał w moje oczy, a po chwili spuścił wzrok.-Zrozum mnie.
-Doskonale Cię rozumiem...- wybiegł z mojego pokoju, a ja ruszyłam za nim.
-Zayn..! 
-Boże, zrozumiałem co do mnie powiedziałaś.!
-Ale nie chcę się kłócić.
-Nie wiem czy wiesz, ale ten pocałunek jednak coś dla mnie znaczył.!-zatkało mnie.
-A Monika.?-zapytałam bezradnie. Zayn nie wiedział co ma odpowiedzieć.Wiedziałam,że Monika coś dla niego znaczy.-Właśnie.!Zachowujesz się jak dupek..! Dobrze wiesz,że między nami NIGDY nic nie będzie.! Nigdy Cię nie kochałam.Owszem jesteś dla mnie jak brat, ale tylko jak brat.Znaczysz dla mnie tyle co Louis,Niall i Liam.
-Ale..Vicki..
-Tak zabiegałeś o Monikę..! Co Ty wyprawiasz.! Po co ją w sobie rozkochiwałeś skoro teraz masz ją gdzieś.! Jesteś zwykłym chamem i dupkiem.! Pomyśl sobie co teraz czuje Monia.Powinieneś być teraz przy niej, a tutaj ze mną i jeszcze...-dotknął mojej ręki.-Zayn..skończ tą grę.Mam tego dość.
-Ten pocałunek naprawdę nic dla Ciebie nie znaczył, bo dla mnie bardzo dużo.Wiem,że to co powiem uznasz za banalne, ale..
-Nie ma żadnego,ale rozumiesz..?! Nigdy nie byłam z Tobą i nie zamierzam.!
-Aaaaall..
-Kocham Harrego i Ty nigdy tego nie zmienisz.-Zayn jeszcze raz na mnie spojrzał.Podniosłam głowę i ujrzałam Harrego,Louisa,Liama i Nialla.Harry spojrzał na mnie.
-Przepraszam..-wyszeptałam.
-Zayn, stary..Vicki to dziewczyna Harrego..złamałeś kodeks..Nigdy nie starujemy do dziewczyny przyjaciela, a Ty ją całowałeś.?-naskoczył na niego Niall.
-Ufałem Ci Zayn.-powiedział Harry.
-Ufałem.?-zapytał bezsilnie.
-Jak mogłeś mu to zrobić..?!-wydarł się Liam.
-Przecież widziałeś jak się o nią starał..!Jesteś zwykłym zdrajcą i dupkiem.!-krzyknął Louis.
-Przestańcie..! To ja go pocałowałam.-nagle głos utknął mi w gardle.Bałam się o Zayna.On zrobił to nie świadomie, a teraz przeze mnie mógł stracić wszystko.Zespół,przyjaciół.Nie darowałabym tego sobie.Wszyscy na mnie spojrzeli, a ja powoli robiłam się bezradna.Musiałam obronić Zayna.Czy on zaczął coś dla mnie znaczyć.?
-Co.?-zapytał Harry-To Ty go pocałowałaś.?!
-Przepraszam...Stało się.Zayn nie jest tu niczemu winny.To tylko i wyłącznie moja wina.To ja Cię zradziłam, nie masz prawa go obwiniać.-rozpłakałam się i wybiegłam z domu.Zayn wybiegł za mną.
-Vicki.!
-Czego chcesz.?!
-Czemu to zrobiłaś.?
-Bałam się,że możesz ich stracić albo,że wyrzucą Cię z zespołu.Nie możesz sobie na takie coś pozwolić nie przeze mnie.Musiałam to zrobić.
-Dziękuje.-wyszeptał.
-Zayn..ja go straciłam, prawda.?-zapytałam.
-Nie.Na pewno nie.Harry Cię mocno kocha.Nie umiałby z Ciebie zrezygnować.
-Ale...sam widziałeś jego reakcję.
-Jest zły, ale na pewno mu przejdzie.Jutro albo pojutrze.-odbiegłam od niego.Miałam świadomość,że to przez Malika straciłam Stylesa.Czy tego żałowałam..? Sama nie wiem, ale to Harrego kochałam. Czułam się znów skrzywdzona i zbyt szlachetna...                          

czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 7

-Wyjechać..? -zapytałam z niedowierzaniem
-Tak.Jadę do rodziny.-zapewnił mnie Liam i nalał sobie soku w szklankę.
-A może powiesz mi coś więcej.?
-Nie, to są moje sprawy.-był bardzo zdenerwowany, wyczułam to. Nie podobało mi się to i to bardzo.
-Chcesz mi coś powiedzieć.?-zapytałam, nie zamierzałam odpuścić.
-Nie...-spojrzał w moje oczy-Dobra spotykam się z Dan.
-Co.?!
-No tak. Chcemy spróbować ostatni raz.
-Liam, ale ona Cię zdradziła.
-Nie to było aby wypromować jej występ, a ja się na to nabrałem.Vicki ciągle o niej myślałem i nadal myślę.Kocham ja po prostu.
-No dobrze rozumiem. jeżeli to ma Ci dać szczęście to okey.-uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni.Powróciłam do chłopców i oglądania filmu.Wbiłam się między Harrego, a Louisa.Oglądaliśmy jakiś serial.Harry obejmował mnie ramieniem i co róż kradł mi pocałunek, a ja je odwzajemniałam, ale czułam ,że robię to z przymusu albo po prostu tak mi było wygodnie. Z Harrym było mi dobrze, ale nadal nie byłam przekonana do niego, chociaż w głębi serca czułam,że go kocham.Nieprawdobodobne, a jednak.! Zaśmiałam się w myśli i wtuliłam się mocniej w tors Harrego, a zaraz po tym Louis przytulił się do mojego brzucha.
-Ej ej ej..! ja mogę byc jej poduszką i kołderką..Tylkoooo ja..-powiedział Harry niskim, tajemniczym głosem i walnął Louisa w ramie.
-Nie zapominaj,że to dzięki mnie jesteś z nia, Szkrabie.-wszyscy się zaśmialismy.Liam wrócił dopiero teraz.Bałam się o niego, ale stwierdziłam, że jest już dorosły i wie co robi.Wróciłam do oglądania filmu.Była godzina 22.37, a mi się chciało spać...sama nie wiem czemu.Był piątek, a mi się chce spać..to jest nie do przyjęcia.Wstałam przeciągnęłam się i poszłam na górę.
-Kochanie, gdzie leziesz..?-zapytał Harry
-Spać.-Boże jaki on romantyczny..gdzie leziesz....to było takie romantic.
-Idę z Tobą.-byłam już na schodach kiedy Harry dopadł mnie od tyłu i wziął na ręce.
-Wiesz czo Ci powiem..
-No co..?
-Rozpieszczasz mnie..
-Wiem
-Więc rób tak dalej.-pocałowałam go w usta.
-Ciąg dalszy nastąpi w sypialni-powiedział Harry głosem robota.
-Nie dziś.Nie mam siły.
-Oczywiście Księżniczko.Wiesz co się dzieje z Niallem i Kingą.?
-Nooo...Niall porwał ją na romantyczną kolację...ej a Niall nie ten ten z Demi..?
-No właśnie sam nie wiem, bo nam mówił, że Kinga ma mu w czymś pomóc. 
-Pomóc..?! Harry wiem,że Ty wiesz coś więcej..!
-Dobra wiem wszystko..ale co będę miał za to jak Ci powiem..
-Buziaka..
-Pfff..
-Dwa buziaki..
-Pfffyyyyy..
-Możesz spać w moim łóżku...
-A założysz tę bluzkę z..
-Tak Harry założę tę bluzkę z prześwitem z przodu.
-Więc Niall chce wykorzystać Kingę do niecnych celów.
-Do jakich..Przecież gwałt dla Kingi i to jeszcze z Niallem i jakie to niecne....to dla niej byłoby ZACNE.
-Ale teraz tak serio..to on chce wzbudzić zazdrość Demi, po tym jak go olała..-Weszlismy do mojego pokoju i usiedliśmy sobie na łóżku.
-Serio..?!
-No tak mi to tłumaczył...Chociaż ja mu odmawiałem to, bo wiem,że będę z tego kłopoty..ale on się uparł.
-Nie przemówimy mu do rozsądku, a przynajmniej nie teraz kiedy mam swój plan.
-Dokładnie...a teraz skończmy gadać i chodźmy się pieprzyć..-powiedział
-Harry..!
-A teraz skończmy gadać i chodźmy spać.-dodał pośpiesznie.Zaśmiałam się.Wyszłam do łazienki i napuściłam cieplutkiej wody do wanny.
-Kochanie.....?-zaczął Harry
-Nie..!
-Ale co..?
-Nie będziesz się kąpał ze mną w wannie..
-A wiesz ja nie będę się kąpał z Tobą..
-Nie..?
-Nie..my będziemy sie sexić..
-Masz zacne plany Harroldzie..-wybuchliśmy śmiechem, a następnie udałam się do łazienki.Rozebrałam się i wskoczyłam do wanny.Woda była taka cieplutka.Po takim dniu tego właśnie potrzebowałam.RELAKSU.Włączyłam muzykę,oparłam głowę i zamknęłam oczy.Nucenie piosenek mam w nawyku więc teraz także postąpiłam.Po chwili poczułam cieplutkie wargi Harrego.Coraz mocniej naciskały na moje.Odwzajemniłam pocałunek.Teraz w moim umyśle znów zawitał Zayn i pocałunek ze szpitala.Poczułam się bardzo dziwnie i oderwałam się od Harrego i spuściłam głowę.
-Słoneczko coś nie tak.?-zapytał
-Nie...wszystko w porządku.Jestem zmęczona.
-Na pewno wszystko dobrze..?
-Tak,Harry, wszystko dobrze.-podniosłam głowę i uśmiechnęłam się najlepiej jak tylko umiałam.
-Mam wyjść.?-zapytał z miną szczeniaczka.
Nic nie odpowiedziałam, a po chwili Harrego nie było w łazience.
-Harry. !-sama się zdziwiłam,że go zawołałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi.Pierwszy raz w życiu mnie olał.Nie miałam ochoty dłużej siedzieć w wannie, więc szybko się umyłam i wyszłam z niej.Owinęłam się w ręcznik i stanęłam przed lustrem.Nienawidziłam swojego odbicia.Zawsze coś mi w nim nie pasowało albo widziałam za grube uda, albo Bóg wie co jeszcze.Wytarłam się i wskoczyłam w moją pidżamkę.Wyszłam z łazienki i zobaczyłam zamyslonego Harrego stojącego przy oknie.Podeszłam do niego, bardzo cicho, i przytuliłam go od tyłu.Nawet nie drgnął.Złożyłam czuły pocałunek na szyji, pytam się jak można być takim wyrośniętym.?!,potem koljny.Odwrócił się.Stalismy twarzą w twarz.Był tak blisko,że dotykaliśmy się czubkami nosów.Zamknęłam oczy i pozwoliłam aby jego słodki oddech owiewał moją twarz.
-Czy ja jestem jedynym, najważniejszym mężczyzną w Twoim życiu.
-Nie.
-Co.?!
-Jest jeszcze Louis, a no i chłopcy, a co ciśnienie Ci skoczyło.?
-Vicki...ja pytam tak na poważnie.-odsunęłam się od niego.Obleciałam go wzrokiem od góry do dołu...Chciałam się upewnić,że sobie nie żartuje.Spojrzałam pytającym wzor.
-Odpowiedz.-powiedział.
-Oczywiście,że nie.Skąd takie pytanie.?  
-Czemu..zawsze..kiedy Cię pocałuje przerywasz.
-Jaaa...-nie miałam pojęci co powiedzieć.
-Vicki...-nie dałam mu dokończyć gdyż namiętnie go pocałowałam^^.Nie odwzajemnił pocałunku.Przestałam gdyż uznałam,że to nie ma senu.
-Kochasz mnie.?-zapytał patrząc w moje paczydła.
-Wejdź na Zapytaj.pl.
-Rozumiem.-odchodził.
-Kocham cię jak powietrze.Jak dziurę w starym swetrze.Jak drzewo na polanie...
Po prostu kocham cię... baranie.-odwrócił się.

-Strzelasz wyznaniami jak łysy warkoczami-oboje zaczęliśmy się śmiać.,a następnie pocałował mnie.Poczułam jakkąciki jego ust zaczęły podnosić się do góry.Moje ręce zwinnie znalazły się pod jego koszulką.Delikatnie dotykałam jego torsu, a potem pleców.Oderwałam się od niego i mocno przytuliłam.
-Coś się dzieje.?
-Nic,to Twój Perwol tak na mnie działa.
-Czyli masz innego, bo ja piorę tylko i wyłącznie w Rexie.Nie podrażnia skóry.-spojrzałam na niego miną Poker Face. Powróciliśmy do czynności sprzed paru minu.Nagle drzwi od/do mojego pokoju się otworzyły.Zobaczyliśmy Zayna.Natychmiast oderwałam się od Lokowatego/Lokowanego.Zayn był bardzo zskoczony tym co zobaczył. 
-Przeszkadzam.?-zapytał.
-Hmmm..pomyślmy...Nieee wcale..-powiedział Harry
-O ironio..! Tak mi przykro.
-Zayn.! Harry.! ogar,ogar..Zayn co chciałeś.?
-Musimy pogadać.
______________________________________________
Hejo..! robimy wielki COME BACK.!
kolejny rozdział będzie dłuższy.Ten był pisany na szybko i u Olki.a oto kilka przykładów na to,że lepiej nas nie zamykać w tym samym pokoju:
-Harry byłeś na solarnium.?
-Czemu się pytasz.?
-Harrzy Twój pocałunek mnie parzy
-Ohh.Vicki to przez te owsiki. O_o

-Alle mnie boli głowa-Vicki.
-To pewnie przez ten natłok operacji.
-Skarbie za dużo Lekarzy.
-Bitch,please ja oglądam Na dobre i na złe.
-Na dobre i na złe znajdę wreszcie..czy tego chcesz czy nie moje szczęście.

Prosimy o komentarz.< 3
pozdrawiamy
Vas_Happenin.?! i Mrs.Spoons 
   

wtorek, 25 września 2012

Bardzo Ważne..!

Posłuchajcie mam bardzo ważną wiadomość...
Ja i Mrs. Spoons zamierzamy usunąć bloga..: ( może ktoś będzie smutny a może ktoś się ucieszy.To nie jest jeszcze pewna informacja ale myślimy cały czas nad tym. Mamy problemy ze spotykaniem się, niby mamy dalszy ciąg wydarzeń ale nie mamy za bardzo czasu i jak się spotykać bo moja mama ma jakieś ,,urojenia". Mam też dobrą wiadomość, bo jeżeli udowodnicie nam,że ktoś czyta tego bloga to będziemy dalej tworzyć. Także proszę Cię bardzo ale to bardzo ładnie zostaw swoją opinie o tym blogu i informacje czy powinnyśmy go dalej pisać i czy będziesz go dalej czytał/czytała, jeżeli coś wam się nie podoba to napisz postaramy się to zmienić, bo czytelnicy są dla nas najważniejsi. Jeżeli Ci się tu podoba dodaj naszego bloga do ulubionych, daje nam to wielką radość.
Więc  nad usunięciem myślimy ale to wszystko i tak zależ od was. Odpowiadać można cały czas. Dzięki za przeczytanie i mam nadzieje że zostawisz odpowiedź pod tym postem
Pozdrawiam Vas_Haappenin_?!
COŚ NA POPRAWĘ HUMORU
(AAA.! kocham to.♥) 
tu na górze jest link.najedź myszką..!

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 6

-Ja...yyy...nie wierze w to, że tu stoisz...-jąkał się gorzej niż ja przy odpowiedzi z biologi o rozmnażaniu człowieka..-Szukałem Cię tyle dni..!Nie do wiary....Boże znalazłem Cię..!!-szeroko się uśmiechnął się, a ja go walnęłam z łokcia-To znaczy ona Cię znalazła...-pokornie się poprawił.Monika nie wiedziała co się dzieje, była lekko zszokowana aczkolwiek śmiem stwierdzić, że była dziewczyną skrytą i podobało jej się to całe adorowanie.
-Cieszę się, że ty się cieszysz, że mnie znalazłeś...-powiedziała nieśmiało rumieniąc się, a ja i Olka po raz kolejny wybuchłyśmy psychicznym śmiechem.Monia i Zayn nawet nie zwrócili uwagi na to, że leżałyśmy na podłodze.Liam i Harry zaczęli się śmiać z naszego śmiechu to znaczy nie wiedzieli czy się śmiać czy nie.
-Może opuścimy ten dom wariatów i skoczymy gdzieś na spacer...albo coś..?-zaproponowała Monika, a Zayn tylko pokiwał twierdząco głową, nie odrywając wzroku od oczy Moniki.
-Szybko się skapnęła..-rzekł z nutką ironii Liam.Dopiero teraz zauważyłam, że ani razu nie spojrzał na Olę...Tak jakby jej tam nie było..Dziwiło mnie to troszkę..Bo Liam w życiu nie przepuściłby okazji bliższego poznania fanki, która nie mdleje na jego widok.Przez ostatni tydzień się zmienił.Zamierzałam z nim pogadać i to bardzo poważnie...taaaa..ja i powaga...Czasem moje myśli mnie przerażają.Wracając do Moni i Zayna.Wyszli sobie z pokoju, a potem opuścili mój zacny dom.
*Oczami Moniki*
Wyszliśmy z domu Vicki...Nawet nie zdążyłam jej poznać ale no cóż trudno się mówi i żyje się dalej...Ale ze mnie cudowna przyjaciółka.Wracając do Zayna był nawet przystojny...dobra był bardzoooooo przystojny..Szczerze to nie doceniałam wcześniej jego urody..Takkk, to był błąd.Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam słuchać Zayna, bo coś chyba do mnie mówił..Chyba.Poszliśmy do kina na komedię romantyczną.Cały czas rozmawialiśmy.Przy nim zapominałam o całym bożym świecie, o wszystkich problemach.Chciałam tylko słyszeć jego głos.Potem udaliśmy się do wesołego miasteczka.Poszliśmy na taką dziwną ,,karuzelę".Mega wielkie kółko z siedzeniami.(pod postem dodam fotkę)Zayn kupił nam bilety.Czekaliśmy na swoją kolejkę.Wsiedliśmy na swoje siedzonko i czekaliśmy aż ruszy.Szczerze to się bałam jak cholera.Mam lęk wysokości.
-Zayn..-zaczęłam
-Tak..?
-Mam...tak. jakby...lęk wysokości..
-Spokojnie..jak myślisz..czemu tu jestem..?-poruszył zabawnie brwiami.Uwielbiałam jak tak robił.Zbliżył swoją twarz do mojej ale ja nie byłam jeszcze gotowa i szybko odkręciłam głowę w drugą stronę delikatnie się odsuwając od niego.
-Przepraszam..za szybko..
-Spoko...Właściwie to nie miałam jeszcze chłopaka...-powiedziałam bardzo zawstydzona.
-Serio...?
-Tak...-zasmuciłam się.Właściwie to byłam smutna, bo wstydziłam się tego.
-Nie smuć się...
-To czemu jesteś aż tak zdziwiony- właśnie w tym momencie nasze siedzenie znalazło się na samej górze.Zatrzymało się.Poczułam delikatne turbulencje.W mojej głowie pojawił się jeden z najgorszych scenariuszy.Zamknęłam mocno oczy,a kiedy je otworzyłam zorientowałam się, że złapałam Zayna za krawędzie baseballówki i mocno się do niego przytuliłam.Strasznie się bałam.Myślałam, że serce wyskoczy mi przez gardło.Znów zamknęłam oczy.
-Ej...spokojnie...Jestem przy Tobie..Otwórz oczy.-powiedział próbując oderwać moją głowę od swojego tułowia
-Nie karz mi tego robić, bo dobrze wiemy, że tego nie zrobię...Boje się..
-Zaufaj mi..Będę cię trzymał.Nie spadniesz..Obiecuję.-powiedział bardzo delikatnie.Lekko odchyliłam od niego głowę.Bardzo się bałam.Poczułam ciepłe dłonie Zayna na moich zimnych policzkach.
-Spokojnie..Nic nie grozi...-zastygłam w bezruchu.Tylko on tak na mnie działał.Kilku chłopaków od nas ze szkoły się do mnie podwalało ale nie czułam tego samego, co czuję teraz patrząc w czekoladowe oczy Zayna.Jego jedna dłoń powędrowała na moje plecy.Patrzył na mnie takim wzrokiem...że sama nie wiem jak mam go nazwać...Delikatnie przysunął swoją twarz do mojej.Dzieliły nas milimetry.Sama nie wiedziałam czy byłam gotowa na ten pierwszy pocałunek, bo parę minut temu mu odmówiłam, ale Zayn miał w sobie to coś, że drugi raz nie byłam w stanie mu odmówić.Coraz bardziej zbliżał do mnie swoją twarz.Nagle poczułam delikatny dotyk jego ciepłych warg.Na początku ten pocałunek był nieśmiały, niepewny ale z czasem staliśmy się odważniejsi, a nasz pocałunek stał się czuły i bardzo namiętny.Słychać było gwizdy i różne okrzyki ludzi z tyłu, a także z dołu.Ja cały czas kurczowo trzymałam się Zayna, a on jedną ręką dotykał mojego policzka, a drugą delikatnie dotykał mojej tali i pleców.Dla mnie czas się zatrzymał.Nagle w swojej buzi poczułam język Zayna,delikatnie dotykał mojego podniebienia.Nie wiedziałam jak dalej rozwinąć tę czynność ale po chwili zawstydzenia, to uczucie zniknęło.Pogłębiłam pocałunek.Nasze języki były jak jedność, tak jakby tańczyły ze sobą.Pragnęliśmy siebie nawzajem.Czułam jego słodki oddech na moim policzku, najmniejsze stuknięcie jego serca, on chyba słyszał to samo, bo moje serce( w przyzwoitej formie ) zaraz miało wyskoczyć mi przez gardło, ( a formie +18) moje serce ruchało płuco..xD.Przestał mnie całować.Spojrzał w moje oczy i powiedział:
-Byłem zdziwiony tym, że nie miałaś chłopaka, bo nie wiedziałem, że po Ziemi chodzą tacy debile, którzy nie zauważyli twoich cudownych włosów, ślicznych oczu i anielskiego uśmiechu.-zaczerwieniłam się.
-Nikt nie powiedział mi tylu cudownych słów w jednym zdaniu..Ty byłeś pierwszy
-BO ja jestem tym twoi jedynym i wyjątkowym'
-Wyjąłeś mi to z ust-tym razem ja go pocałowałam czule i namiętnie.Jednak na Ziemię sprowadziła mnie jedna myśl:,,TO ZA PIĘKNE ŻEBY BYŁO PRAWDZIWE". Nagle ,,karuzela" znów się zatrzęsła.Spojrzałąm błagalnym wzrokiem w niebo i modliłam się zeby ta pieprzona śruba się nie obluzowała ale jednak.Jedna ze śrub trzymających mnie w siedzeniu obluzowała się i mój metalowy bezpiecznik odpadł.Poczułam jak osuwam się z siedzenia.Zayn trzymał mnie kurczowo siebie, ale to mało co dawało.Ja czułam jak się zsuwam w dół.Tak bardzo się bałam.Wszyscy uczestnicy przejażdżki na ,,karuzeli" krzyczeli żeby mnie nie puszczał i krzyczeli żeby ktoś zadzwonił po straż.Ja powoli się wysuwałam z objęć Zayna.Płakałam jak małe dziecko.Nie chciałam spadać..Z reszta przez moją głowę przebiegało tysiące myśli.Stawały przed oczami wszystkie kłótnie z dziewczynami, rodzicami, z Justinem(brat. Żałowałam tego wszystkiego co im wtedy powiedziałam.Najgorszą myślą w tym momencie było to,że mogę spaść i nie przeżyć.Nie chciałam tak młodo umierać.
-Proszę cię nie puszczaj ...-powiedziałam błagalnym tonem do Zayna.Jednak po chwili wysunęłam się z jego objęcia i już spadałam ale w ostatniej chwili się złapałam krawędzi metalowego siedzenia.Bałam się jak cholera.Płakałam jeszcze gorzej niż wcześniej.Zayn  przysunął się do mnie i mocno złapał za nadgarstek.
-Nie pozwolę ci spaść...!Obiecuję..!-zauważyłam na jego policzkach duże łzy..On płakał.Na moment zapomniałam jak się oddycha.
-TRZYMAJ SIĘ ....SPROWADZAMY POMOC.!-usłyszałam krzyk z dołu.
-Nie zamierzam się puścić..!-odkrzyknęłam bez namysłu.
-Wytrzymaj jeszcze trochę....-Zayn próbował mnie uspokoić.Nagle ,,karuzela" ruszyła, a ja nie miałam siły dalej się trzymać.Ręka mi zdrętwiała.Przeklinałam ją w myślach.Byliśmy kilka metrów nad ziemią.Ręka odmówiła mi posłuszeństwa i puściła drążek.Spadałam, piszcząc.
-Nieee...!-Zayn próbował mnie jeszcze łapać ale byłam za daleko i tylko delikatnie mnie dotknął końcówkami palców.
-koniec perspektywy Moniki-
Zayn patrzył na spadającą Monikę.Uderzyła o piaszczystą powierzchnię Ziemi.Nie wiedział co ma robić.Karetka zaraz ją zabrała do szpitala, a Zayn zszedł z tego ustrojstwa kiedy ona była już w karetce i już odjeżdżali.
Chłopak pobiegł z prędkością światła do domu Vicki.Wparował na górę, a tam siedzieli uśmiechnięci Vicki, Harry,Liam,Ola,Zuzia,
Louis, Kinga i Merci.Zayn płakał.(Wracamy do perspektywy Vicki, czyli tak jak na początku bloga)
-Boże Zayn co się stało..? Gdzie Monika..?!-zapytałam podbiegając do niego.
-Monika...
-Co Monika..!?CO już jej debilu zrobiłeś.?!-krzyknęła na niego Zuzia
-Ej..!Spokojnie...!! Nie wrzeszcz na niego..Na pewno nic się nie stało..!
-Vicki..możemy wyjść..?-zapytał
-Jasne...Poczekacie tu...!-warknęłam na resztę towarzystwa.
-Dobrze..-odpowiedzieli pokornie.
Wyszłam z zapłakanym Zaynem na dwór.Staliśmy przed moim garażem.
-Spokojnie..Nie płacz...Co się stało..?
-Monika..spadła
-Co.? 
-Byliśmy w wesołym miasteczku, i karuzela i zapięcie i ona spadła.
-Spokojnie...jest w szpitalu, tak..?
-Tak..Zawieziesz mnie...tylko bez nich..Proszę. 
-Dobrze...Ale już nie płacz..będzie dobrze...-przytuliłam Zayna.Tak mi było go szkoda.Wyprowadziłam samochód z garażu i pognaliśmy do szpitala, w którym była Monika.Zayn już przestał płakać ale był bardzo zdenerwowany.
-Spokojnie..Na pewno będzie dobrze..-próbowałam go pocieszyć..
-Pocałowałem ją..
-Jesteście razem..?
-Właściwie to sam nie wiem..
-Może powinniście się lepiej poznać, a co jeżeli się okaże, że to zwykłe zauroczenie..?
-Sam nie wiem...Chce być przy niej..
-Ale możesz ją skrzywdzić...Powinniście się najpierw dobrze się poznać..
-Serio tak myślisz..?
-Nieee..tak sobie tylko gadam.....Przepraszam, a z resztą i tak zrobisz jak chcesz.-dojechaliśmy na miejsce.Zayn szybko wysiadł z smochodu i czekał na mnie..O.o
Ja wyjęłam kluczyki ze stacyjki i zamknęłam pojazd.
-No szybciej, szybciej..!-popędzał mnie Zayn
-BOŻE..!! chłopie...przestań panikować...!Ogarnij się, bo inaczej zamknę Cię w samochodzie i będziesz tu na mnie czekał..!
-Przepraszam..ale to moja wina..
-Gówno prawda..! to ta karuzela była wadliwa..Nie możesz tak myśleć.Uspokój się..Już spokojnie.-próbowałam go uspokoić.Pobiegliśmy na Izbę Przyjęć.Pielęgniarka dziwnie spojrzała na Zayna.
-Proszę pani..chciałam się dowiedzieć co jest z moją....siostrą...Moniką Smith- Zayn dziwnie na mnie spojrzał.Szczerze to byłam sama zdziwiona tym,że podałam się jako siostra Moniki ale to było jedyne wyjście żeby mi coś powiedziała.
-A ten chłopak, tu..?-pielęgniarka wskazała na Zayna
-To jej..chłopak.-palnęłam po chwili krótkiego zastanowienia.
-Teraz przechodzi ważną operację.Może potrwać od trzech do pięciu godzin.
-Ale w jakim stanie została przywieziona..Czy były aż tak duże obrażenia..?- zapytałam, bo Zayn zamarł przy słowie OPERACJA.
-Powiedzmy,że jej obrażenia były w średnim przedziale.Będzie dobrze..To ważna operacja ale bardzo łatwa.
-A są jakieś zagrożenia..?
-Nie raczej niczego nie straci i raczej będzie normalnie funkcjonować.
-Dobrze.Dziękuję bardzo, a pod którą salą mamy czekać..?-strasznie się denerwowałam.Ledwo mogłam oddychać.Trzęsłam się.W środku miałam jakieś takie dziwne uczucie,że to będzie tragiczne zakończenie operacji.Bardzo się bałam.Nawet sobie nie wyobrażałam co przeżywa Zayn.
-Pod 9.Prosto korytarzem i w lewo.
-Dzięki.-powiedziałam trochę bez namysłu-A czy może mi pani dać jakiś lek uspokajający dla Zayna..?
-Tak.Mogę.-pielęgniarka podała mi niebieską tabletkę.Ja podeszłam do automatu z napojami.Kupiłam wodę i pobiegłam do Zayna.Dałam mu tabletkę, a on grzecznie połknął i popił wodą.Wstaliśmy, Zayn złapał mnie za rękę.Normalnie to bym zabrała mu rękę z uścisku ale w tej sytuacji nie miałam serca.Byliśmy pod salą.Usiedliśmy i nic.Nikt nie wychodził, nikt nie wchodził.
-Oczami Zayna-
Tak się boję, że ją stracę.Chociaż cały czas mam w głowie słowa Vicki:,,A może to zwykłe zauroczenie...Skrzywdzisz ją..". Sam nie wiedziałem co mam myśleć.Może ona miała rację.Może Monika to zwykłe zuroczenie.
-,,A może nie..?"-zapytało mnie moje wewnętrzne JA.,,A co jeżeli tak..?''. Biłem się z własnymi myślami.
-,,A może warto spróbować.Tyle dziewczyn Cię wykorzystało, a Monika jest inna..!".Sam nie wiedziałem co mam myśleć.Nie chciałem aby pierwsza rana na czystym sercu Moniki była zadana przeze mnie.Oparłem głowę o brak Vicki.Zamknąłem oczy.Usłyszałem tylko jej delikatny głos, chyba z kimś rozmawiała przez telefon.
-Teraz chyba śpi...Muszę kończyć.-Vicki pośpiesznie się rozłączyła.
Czekaliśmy jeszcze około godziny.Obudziłem się.Monikę dalej operowali.Nie mogłem już tego znieść.To czekanie,,doprowadzało mnie do szału.Przetarłem oczy rękami i zobaczyłem jak drzwi od sali operacyjnej się otwierają.Wychodzi z nich lekarz i kiwa przecząco głową.Zaczął coś do mnie mówić ale ja go nie słuchałem.Wyjrzałem poza niego i zobaczyłem martwą Monikę.Miała bladą twarz,włosy były takie wyblakłe jakby cały kolor z nich uleciał, usta sine i popękane, a oczy zamknięte.Wywozili ją z sali operacyjnej.Zatrzymali się przy mnie.Spojrzałem na nią i....była taka krucha..wiadomo była martwa.Nagle złapała mnie za nadgarstek z wielką siłą, otworzyła oczy, patrzyła na mnie i wyszeptała
-Kocham Cię.
i znów jej oczy opadły ciężko, a pielęgniarki zabrali ją ode mnie.Odwróciłem się aby przytulić się do Vicki ale ona też była martwa.Siedziała obok mnie z tak samo odchyloną głowę tylko w brzuchu była amunicja z pisotoletu.Ktoś ją chyba postrzelił..ale jakim cudem..
-Niech ktoś jej pomoże.!-zacząłem krzyczeć ale nikt mnie nie słyszał.Za mną stali Liam,Harry,Zuza,Louis,Niall i Kinga.Oni też jakoś tak dziwnie wyglądali.Louis tak dziwnie na mnie patrzył.Zuza zabijała mnie wzrokiem.Nie podchodzili do mnie tylko stali i patrzyli na ciało martwej Vicki.Żadne z nich nie płakało tylko zaczęli się rozpadać.Kawałki ciała im odpadały, aż w końcu cały korytarz pokrył się we krwi.Ja nie mogłem się ruszyć.Płakałem.Nagle cały obraz przysłoniła mi ciemna plama.

Dalej nic nie pamiętam, bo Vicki obudziła mnie lekko mną potrząsjąc.
-Zayn co się dzieje..?-spytała troskliwym głosem.
-Miałem okropny sen..Ty tam byłaś i Monika i cała reszta...
-Opowiedz mi go..-poprosiła.Więc opowiedziałem jej wszystko najmniejszymi szczegółami.Miała trochę dziwną minę.Nic nie mogłem  niej odczytać.Po chwili jednak tylko mnie przytuliła i powiedziała:
-Spokojnie..To tylko zły sen.Operacja zaraz powinna się kończyć.                          -To ile ja spałem..?- byłem jakiś taki nie ogranięty.
-Około półtorej godziny.
-Boje się...
-Nie masz czego, bo gdy spałeś lekarz wyszedł i opowiedział mi wszystko.Jak na razie wszystko przebiega okey ale..
-Jakie ale..?!-serce podskoczyło mi do gardła.Myślałem,że zaraz tam zejdę na zawał.
-Są jakieś zagrożenia pod względem wzroku.
-CO..!?
-Może stracić wzrok albo mieć jakąś małą wadę..
-To moja wina...-powiedziałem.
-Przestań..! to nie jest twoja wina.!Znów zaczynasz..?!
-Ale to ja ją zaciągnąłem na tą pieprzoną karuzele...
-Zayn...Spójrz na mnie..-nie podniosłem głowy.Nie miałem odwagi.-Spójrz na mnie..-podniosłem głowę.Spojrzałem w jej czekoladowe oczy i czułem się tak jakby chciała mnie zahipnotyzować.Otarła łzy z moich policzków i powiedziała:
-To nie jest twoja wina.-delikatnie otworzyłem usta..Chciałem coś powiedzieć ale jej wzrok mi nie pozwolił.
-koniec perspektywy Zayna-(wracamy do perspektywy Vicki, czyli tak jak na początku.)
On jakoś dziwnie na mnie patrzył.Chciałam coś powiedzieć ale on zbliżył swoją twarz do mojej.Odsunęłam się samowolnie.Jednak Zayn nie dawał za wygraną i pocałował mnie.Poczułam jego ciepłe wargi na swoich.Co on robił..?! Miałam ochotę go walnąć ale za mocno mnie do siebie przyciągnął.Przestał mnie całować i spojrzał na mnie tym samym wzrokiem co wcześniej.Byłam na niego wściekła.Ręce mi się trzęsły.Miałam w głowie mętlik.To nie mieściło mi się w głowie.Co on sobie w ogóle myślał.
-Zayn...Nigdy więcej tak nie rób..
-Przepraszam.
-Po prostu...nie rób tak nigdy więcej...
-Zapomnijmy o tym
-Tak.Zapomnijmy.Widzisz potwierdziłeś..
-Masz racje..Nie powinienem całować Moniki...Sam nie wiem co czuje do niej..ale chce ją poznać i być z nią tylko wtedy kiedy będę wiedział to na sto procent.
-No właśnie o to mi chodziło...Zayn nikomu nie powiemy o tym co się tutaj stało.
-Dobrze.Zapomnijmy o tym..
-Ale o czym..?-Zayn się uśmiechnął.Po godzinie lekarz wyszedł z sali operacyjnej.Ja i Zayn przez tą godzinę nawet słowem się nie odezwaliśmy do siebie.
-Pani jest siostrą Moniki..?
-Yyyyyyy..tak...-odpowiedziałam przypominając sobie moje małe kłamstwo.
-Stan pacjentki jest stabilny.Ma złamaną rękę i zwichniętą kostkę..
-To tylko po to była ta operacja..?-zapytał Zayn z sarkazmem.
-No nie do końca, bo podczas upadku został uszkodzony płat potyliczny i musieliśmy operować żeby uratować jej wzrok.Może mieć małą wadę ale operacja przebiegła pomyślnie.
-Uff..Całe szczęście...Możemy się z nią zobaczyć.?
-Jasne..Właśnie się wybudziła.Ma bandaż na oczach..i będzie go miała przez jakieś około trzy, cztery dni.Dopiero się dowiem co i jak.Wejdźcie ale tylko na godzinkę.Musi odpoczywać.-powiedział lekarz wypełniając jakąś ankietę.Zaprowadził nas do Moniki.Wyglądała normalnie, to znaczy była blada, oczy podkrążone i włosy związane byle jak...Rzuciłam się na nią.
-Czemu nic nie widzę...?-zapytała
-Masz bandaże na oczach...TO dla Twojego zdrowia.Zdejmą Ci je po kilku dniach-odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Vicki..?TO Ty..?-zapytała
-Oczywiście..Zayn tez tu jest..
-Zayn..?
-Tak jestem tu przy Tobie.Spokojnie.-Zayn wziął ją za rękę i delikatnie ją głaskał.Rozmawialiśmy z nią ponad godzinę.Była nawet wesoła..Tak jak zawsze.Potem ja i Zayn wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do mojego domu.Jechaliśmy około piętnastu minut.Nie wiem co się ze mną działo ale ciągle czułam jego ust na moich, czułam ten jego słodki oddech i jego cudowne perfumy.Sprowadziłam się do rzeczywistości wjeżdżając na podjazd mojego domu.Wszyscy stali w oknie i patrzyli na nas.Zayn wyszedł z samochodu i poszedł do mojego pokoju, a ja jakoś źle się poczułam i pobiegłam w stronę plaży.Pobiegałam sobie trochę i usiadłam nad brzegiem morza.Nagle poczułam ciepłe łapki na mojej tali.Odkręciłam głowę i zobaczyłam Harrego.Pocałował mnie w szyję.
-Zayn nam wszystko powiedział..Szkoda mi Moniki.
-Mi też.-odpowiedziałam cały czas myśląc o czymś innym.Posiedzieliśmy tak chwilę przytuleni do siebie.Ja siedziałam w kroku Harrego, a on obejmował mnie w tali i głowę oparł o obojczyk.Potem wstaliśmy i Harry dotknął mojego policzka i czule pocałował w usta.Nie czułam tego samo co czułam kiedy Zayn mnie pocałował.Przestałam go całować i powiedziałam
-Przepraszam nie mam dziś humoru- odbiegłam od niego.Zostawiłam go tam samego.Poczułam się tak głupio.Miałam łzy w oczach.W środku było takie uczucie bezsilności.Czułam,że nikomu nie mogę powiedzieć o tym co czuje, bo nikt mnie nie zrozumie.Harry mnie dogonił i przytulił bez słowa.Wtuleni w siebie wróciliśmy do mojego domu.Tak..Hazza rozumiał mnie bez słów, a ja nie mogłam zapomnieć o pocałunku Zayna.Poszliśmy do mojego pokoju i przywitałam się ze wszystkimi.Potem podeszłam do okna i się zamyśliłam.Jednak z tych moich rozmyślań wyrwała mnie ruda głowa idąca po chodniku.Przyjrzałam się jej, bo to była dziewczyna.Wiedziałam,że skądś ją kojarzę.Wiem...To była Kate z Big Bena...ale co ona tu robiła..?!Szła przed siebie.Przeszła obok mojego domu i skręciła we wjazd mojego taty.Rodzice pomimo tego,że się rozwiedli utrzymywali dobry kontakt, bo tata mieszkał dom dalej.Zapukała do domu mojego taty.Otworzył jej, pocałował w policzek i zaprosił do środka.Patrzyłam i czekałam kiedy ona w końcu stamtąd wyjdzie ale nie wychodziła.Nagle za sobą usłyszałam głos Oli.
-Czy Liam mnie nie lubi..?
-Nie no coś ty..Lubi Cię..-powiedziałam tępo patrząc w drzwi domu mojego taty.
-Przez cztery godziny nawet słowem się nie odezwał..
-Może...się coś stało...Pogadam z nim,okey..?
-Dobra..Ja muszę już lecieć.Moja zmiana się zaraz zaczyna, a Miley nie lubi gdy sie spóźniam.
-Okey..Pa-pocałowałam ją w policzek i przytuliłam, a ona opuściła mój pokój.Potem poszliśmy na dół(ja,Hazza,Lou,Zuza,Merci,Niall,Liam i Zayn)i oglądaliśmy film.Około godziny dwudziestej pierwszej dziewczyny poszły do domu, a Liam,Zayn,Harry i Niall postanowili spać u nas.
-Idę do kuchni po sok..Liam pomożesz mi..?-zapytałam
-Jasne.-wstał i poszedł razem ze mną.Starannie zamknęłam drzwi żeby nikt nie podsłuchiwał.
-Co się dzieje..?-spytałam zatroskana.
-Nic.-odpowiedział ozięble.
-Przecież widzę,że coś się dzieje...Powiedz mi..Znamy się nie od dziś. 
-Jutro idziemy kończyć pracę nad płytą i muszę wyjechać.
______________________________________________
hejka..!
Kolejna częśc mojego pokręconego opowiadania.Szczerze to chyba trochę tu namieszam...a raczej Zayn tu namiesza..Proszę o mały i skromny komentarz..:D Przepraszam,że tak Was zaniedbałam ale powiedzmy,że mam małe problemy emocjonalne i małe problemy rodzinne.: ( W tym tygodniu wyjeżdżam na wakacje.Wiec pewnie nie będę dodawać rozdziałów aczkolwiek postaram się...Jeszcze raz Was przepraszam.Kocham Was..Dziękuje za wszystkie komentarze pod wcześniejszymi rozdziałami...:d Przepraszam,że dopiero teraz..Miał być dodany wczoraj ale komputer mi sie posrał...P.S WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ALL DIRECTIONERS....!!!!!! TO BYŁ WSPANIAŁY ROK...!!!!!!
KOCHAM WAS..!<3<3<3
Pozdrawiamy..!
Vas_Happening.?! & Mrs.Spoons.

piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 5

Lekcje w szkole szybko nam minęły.O godzinie 15 wyszłyśmy ze szkoły, bardzo szczęśliwe. Za godzinę się spotykałyśmy u mnie.Cieszyłam się.Chciałam zobaczyć jak Zaynowi opadnie kopara.Ola,Zuza i Monika poszły do swoich domów, a ja i Kinga poszłyśmy do Big Bena.Zamówiłyśmy napoje i zaczęłyśmy rozmawiać.W bardzo ważnym momencie naszej rozmowy do Big Bena wpadł zdenerwowany Niall.Nic nie mówił tylko złapał Kingę za rękę i wybiegli z baru mlecznego.I sobie po prostu poszli zostawiając mnie samą.Zdziwiło mnie to bardzo, bo Kinga nie chciała aby między nią i
Niallem było coś więcej poza przyjaźnią lub koleżeństwem.Zaczęłam rozmyślać nad związkiem moim i Hazzy.Sama nie wiedziałam co do  niego czuje.Wyjęłam z torby słuchawki i założyłam je na uczy, puszczając muzyke pt.,,Rollercoaster".Przy niej uwalniałam wszystkie swoje mysli.Z moich posępnych rozmyślań wyrwała mnie dziewczyna o krótkich, rudych włosach i zielono-złotych oczach.Była ubrana w czarne rurki, biały podkuszulek i czarny sweterek oraz fartuszek firmowy.

-Cze niunia.-rzuciła w moją stronę
-Yyyyyyy...Hej..-odpowiedziałam zdejmując słuchawki z uszu.
-Przynieść rachuneczek..?
-Tak..Po proszę..-dziewczyna wyglądała mi na osiemnastolatkę góra dziewiętnastolatkę.Po chwili wróciłą do mnie z uśmiechem na twarzy i rachunkiem.Spojrzałam na kwotę i wyjęłam portfel z torebki.
-Pospiesz się...Komornik czeka..-powiedziała z sarkazmem w głosie.
-Będzie bez napiwku.!
-Wyczuwam bratnią duszę. Milordzie.
-Taaa..-dałam dziewczynie kasę i wstałam. Założyłam moją baseballówkę i zarzuciłam torbę na ramię.
-A jak masz na imię..?-zapytała mnie ni z gruchy ni z pietruchy
-Vicki..a ty..?
-Kate..Miło mi Cię poznać...
-Taa...jasne...Mi także..Sorry ale muszę wracać do domu.-uśmiechnęłam się i wyszłam.Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam zimny powiew wiatru na twarzy.Przeszłam smętnie kawałek gdy usłyszałam znajomy odgłos silnika samochodu.Odkręciłam się i zoabaczyłam chłopaków z 1D, oczywiście Nialla nie było gdyż porwał Kingę.Jak zwykle się wygłupiali, skakali po całym samochodzie bardzo dzwinie śpiewając.To było baaaaaaaaaaaardzo dziwne, a z drugiej strony...nie nie ma drugiej strony...przyzwyczaiłam się.Podbiegłam do stojącego mini busa i energicznie wskoczyłam do środka.
-Cze niuńki..-rzuciłam beznamysłu.Wszyscy spojrzeli sie na mnie miną WTF..?!-Eeee..tam słyszałam na mieście...
-Taaa...Witaj..-odpowiedział Liam skupiając się na tym aby odpalić samochód.Udało się..Silnik już chodził.Liam nagle energicznie ruszył, a ja spadłam z fotela.
-Policzymy się w domu..-diabolicznie się zaśmiałam.To było straszne, aż się sama siebie przestraszyłam.Liam stanął na boku i się odkręcił do mnie robiąc wystraszona minę..
-Louissss....!!! jak tylko wrócimy do domu chowaj wszystkie łyżki..!-powiedział Li
-Taaa..jasne...-rzekł Lou wysyłając sms-a
-Boże...JAK ON MNIE DOBRZE ZNA..!-lamętowałam
-Jeszcze ci się nie znudziło..Ganianie go po całym osiedlu z łyżka..?!-powiedział leciutko zbulwersowany Zayn,głaszcząc Liama po ręku.
-Dobra...Teraz nie będzie łyżeczki..tylko.......łyżka WAZOWA..!!!-powiedziałam wybuchając śmiechem
-Hyyyyy....!-krzyknęli wszyscy chłopcy.Po piętnastu minutach byliśmy w domu.
-Dziś przyjdą do mnie koleżanki ze szkoły...-powiedziałam wchodząc do domu.
-Tak, a jakie..?-zapytała mama z kuchni
-Zuza,Ola,Kinga i Monika..-nagle poczułam jak ktoś wskoczył na moje plecy,czytaj na barana.-What The FUCK..?!
-To tylko Zayn..!-warknął Harry
-Zayn...przyjacielu...ZŁAŹ ZE MNIE..!!
-Jaka Monika..?!-warknał z moich pleców
-Sraka..to znaczy...napewno nie ta, którą szukasz od tylu dni....!-zaczęłam iść do tyłu i z całej siły walnęłam nim o ściane.
-Ała....to bolało..-powiedział łapiąc się za żebra..
-No co ty nie powiesz...?!Serio, to chciałam mocniej..-zrobiłam mine Troll Face.Następnie pobiegłam do pokoju zostawiając ich samych na dole.Połozyłam się na łózku i zamknęłam oczy.Pozwoliłam sobie odpłynąć w krainę marzeń.Usłyszałam jak ktoś cichutko otwiera drzwi od mojego pokoju.Nie chciało mi się nawet otwierać oczu i sprawdzać kto to był.
Nagle poczułam na swojej tali czyjś dotyk, a na moich ustach cieplutkie i miękkie wargi.Natychmiast otworzyłam oczy i ujrzałam cudowne, zielone patrzałki mojego lokowatego boya.Harry jedną rękę trzymał na mojej tali, a drugą nieśmiało gładził moje udo.Ja byłam ogólnie osobą nieśmiałą jednak szaloną więc trochę nie pewnie bawiłam się jego loczkami.Czas tak jakby zatrzymał się w miejscu, ale w głębi serca czułam, że to co jest między mną, a Hazza to nie miłość...może raczej zachwyt albo zauroczenie ale było mi z nim cholernie dobrze i za żadne skarby nie chciałam od niego odchodzić.Nasz namiętny pocałunek przerwały moje kochane przyjaciółki.Ola i Zuza.Bez pukania wparowały do mojego pokoju.Znasz się nie cały dzień z człowiekiem, a tu już włazi ci nachalnie do pokoju.Przestałam całować Hazze..wbrew sobie ale przestałam.Zaczerwieniłam się,wyczołgałam się spod mojego lokowatego i usiadłam na łóżku.Harry zrobił dokładnie to samo co ja.

-Hej, nie przeszkadzamy..?-zapytała Ola
-Oczywiście, że nie..., a wiesz tak sobie tylko gadaliśmy i właśnie skończyliśmy, prawda Harry.?
-Yyyyy...tak, tak...TO ja pójdę sobie do chłopaków...wy sobie pogadajcie czy coś..-wstałam razem z nim i odprowadziłam go do drzwi, a Zuza i Ola zdarzyły się rozgościć.Harry czule pocałował mnie w usta i słodziutko się uśmiechnął, a ja mu pomachałam i zamknęłam drzwi.Gdy się odwróciłam przede mną stały dziewczyny z dziwnymi minami..Tak jakby połączenie Poker Face i Troll Face.
-yyy..co jest..?-zapytałam
-O Olka patrz jakie teraz niewiniątko udaje...-powiedziała Zuza charakterystycznie się śmiejąc.
-No właśnie...-Olka tylko tyle zdołała z siebie wydusić
-A gdzie Monika..?
-Powinna być tak za dwadzieścia góra trzydzieści minut..Musi coś załatwić czy coś...Chyba pojechała z mamą na zakupy..-powiedziała Zuza
-Aaaa..okey..ale będzie..?
-Tak...
-Boże..!Nie mogę się doczekać miny Zayna-powiedziałyśmy wszystkie trzy.Zuza miała na sobie czerwone rurki i do tego czarną bluzkę z napisem ,,FREE HUGS" i miała super skarpetki..czarne w paseczki.Ola miała na sobie czarne rurki i dopasowaną, czerwono-biało-żółta koszule w kratę, a skarpetki miała w kratkę..-,-Gadałyśmy około godziny.Cały czas się śmiałyśmy tak, że brzuchy nas bolały.Bardzo się  zbliżyłyśmy do siebie, a Moniki jak nie było tak nie było.
-Vicki....-zaczęła słodko i niewinnie Zuza
-Dobra..Zaraz...-wyszłam na korytarz,podbiegłam do schodów i krzyknęłam:
-Chłopcy.....!!! Zapraszamy was..!-nie zdążyłam krzyknąć, a Zayn,Liam,Harry i Louis wyszli ledwo powstrzymując się od śmiechu z drugiego pokoju.Też zaczęłam się śmiać jak sobie przypomniałam to co my tam gadałyśmy.
-Więc pewnie się wszyscy znacie...Znaczy to Zuza, a to Ola.-przedstawiłam dziewczyny chłopakom
-Hej..-powiedziały chórkiem.
-Ej, a my nie byliśmy umówieni na 17 dziś..?-zapytał niewinnie Louis
-Tak..Mamy jeszcze około 15 minut..-powiedziała Zuza..
-Czyli co zmyjecie się..?-zapytałam zawiedziona
-No niestety...Oj nie bądź smutna..-powiedział Louis
-Hahaha..chyba sobie żartujesz..będzie PARTY HARD..!!-powiedziałam i walnęłam biodrem Olkę.Wszyscy zaczęli się śmiać.
*Oczami Zuzy*
Taaakkk..Ona mnie rozwala.
-Więc może nie czekajmy dłużej i chodźmy teraz..?-zaproponował Louis.
-No dobra.-odrzekłam udając obojętną, a w środku się nawet baaaaardzo cieszyłam.Louis miał na sobie tez czerwone rurki i białą bluzkę w czerwone paseczki z długim rękawem.Było ciepło na dworze więc zeszliśmy a dół, założyliśmy buty i udaliśmy wyszliśmy na zewnątrz.
-Vicki mi opowiedziała tą całą historię z Austinem...-gdy Lou wymówił jego imię coś we mnie drgnęło, a łzy napłynęły mi do oczy-Przepraszam...Jeżeli nie chcesz na ten temat mówić to nie będziemy gadać..
-Dziękuje..Nie lubię mówić o sobie, a raczej o moich uczuciach..to chyba dlatego, bo zostałam wiele razy skrzywdzona przez chłopaków
-Eeee tam...Ja cię nigdy nie skrzywdzę...
-Co..?-zapytałam
-Zobacz jaki piękny księżyc..-Louis pospiesznie powiedział próbując zatuszować wcześniejszą wypowiedź.Zaśmiałam się sama do siebie..
-Masz cudowny śmiech..
-Przestań....
-Naprawdę..
-Musiałeś się chyba uderzyć w głowę przed naszą randką..
-Przed czym..?
-Ładny dziś księżyc..-powiedziałam pośpiesznie
-Taaa...Ale nie walnąłem się w głowę przed naszą randką.-specjalnie podkreślił słowo randkę.Poczułam takie przyjemne ciepło w środku.
-Więc gdzie dziś idziemy..?-zapytałam niepewnie.Zazwyczaj jestem osobą pewną siebie i otwartą ale on sprawiał, że stawałam się zupełnie inna.
-Niespodzianka...musimy iść w stronę plaży...
-No dobrze..-przytaknęłam.Do plaży mieliśmy kawałek drogi.Tak około dwadzieścia minut.Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą bez najmniejszych oporów.Dobrze się ze sobą dogadywaliśmy.Czuliśmy to samo..Pustkę.Ja straciłam Austina, a on Eleanor.Przed plażą się zatrzymaliśmy.
-Zuza..ufasz mi..?
-Tak..-odpowiedziałam bez namysłu.Louis zawiązał mi przepaskę na oczach.Złapał mnie za rękę i prowadził.Poczułam jak dreszcz gorąca zalewa mnie od dołu do góry.Czy to możliwe..? Czy ja się w nim zakochałam..? Przecież to takie nierealne..To pewnie zauroczenie...Około pięć minut prowadził mnie za rękę w głąb plaży.Nagle stanęliśmy.Louis stanął za mną.Delikatnie odwiązał przepaskę i zdjął mi ją z oczu.To co ujrzałam było...Niesamowite.Staliśmy w altance, która była obwieszona dużą ilością lampeczek.Altanka była na skale...więc była bardzo blisko morza.Zbliżał się zachód słońca.Louis objął mnie w tali od tyłu..Znów poczułam ten dreszcz.To było coś niesamowitego, cudownego..
-Louis...-tylko tyle zdążyłam z siebie wydusić
-Ciii...daj mi coś powiedzieć..Od kiedy tylko Cię zobaczyłem tylko o tobie myślę...Nie mam pojęcia czy to miłość czy coś innego związanego z nią..ale jedno jest pewne całkowicie zawróciłaś mi w głowie..
-Ale Louis..
-Zrozumiem jeżeli mnie teraz spławisz, bo wiem co czujesz..Właśnie się rozstałaś z chłopakiem...-nic nie mogłam z siebie wydusić..Nic, żadnego słowa.Gdy tylko spojrzałam w jego cudowne, zielone oczy...W pewnym momencie zobaczyła, że stał się smutny.Odchodził ode mnie..Pewnie pomyślał, że ja nic do niego nie czuje, a ja jak go tylko widziałam to moje serce dostawało mocnych palpitacji lub jak kto woli serce ruchało płuco.Podbiegłam do niego,był już na pisku,złapałam go za rękę spojrzałam prosto w oczy i powiedziałam:
-Ja też tak mam.,Gdy tylko..-Louis nie dał mi dokończyć..Przerwał mi namiętnym , a za razem delikatnym i nieśmiałym pocałunkiem.Przestał mnie całować
-Coś chciałaś powiedzieć..
-Oj tam..nie ważne..Teraz tylko chce żeby tak właśnie mnie uciszano.Louis dotknął mojej tali i nasze wargi dopasowały się do siebie.Poczułam jego ciepłe usta jak naciskają na moje mocniej i mocniej.Pragnęłam aby ta chwila trwała wiecznie
-koniec perspektywy Zuzy-
COFNIJMY SIĘ DO CZASU GDY ZUZA I lOUIS OPUSZCZAJĄ DOM..
No i pięknie zostaliśmy tylko ja,Ola,Liam i Zayn...Przygnębiony Zayn...Li dziwnie patrzył na Olkę..Tak z daleka ani nie zagadał ani ni podszedł..Taki inny Liam.Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworze..!-krzyknęłam..
-Głośniej się nie dało..!? -powiedziała z sarkazmem Ola
-Da się sprawdzić..-podbiegłam do niej i do ucha jej krzyknęłam na cały regulator:
-JA OTWORZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE...!!!!!!!!!!!!!!!
-Ola..zapamiętaj nigdy nie używaj sarkazmu przy Vicki-powiedziała sama do siebie.Pobiegłam otworzyć drzwi.Miałam nadzieje, że to będzie Monika.Otworzyłam i to była ona.
-Wow..miałaś być o 15...a jest prawie 17..!
-Sorry ale musiałam jechać z mamą..-Monika była ubrana w niebieskie rurki, czarną koszulkę z czerwonymi rysunkami i napisami, a na to miała niebiesko-białą baseballówkę.
-Zayn jest na górze..-powiedziałam czekając na nią aż zdejmie buty.Zdjęła
-Boże..denerwuje się..Nawet nie wiem o czym mam z nim gadać..-Monika zaczęła trochę panikować..
-Przestań..i....oddychaj
-A no tak..zapomniałam..-Monika głośno wciągnęła powietrze.Wbiegłyśmy na górę i wparowałyśmy do mojego pokoju.Zayn nawet nie spojrzał na nas tylko patrzył w okno
-Kochani..To jest Monika-Zayn z szybkością światła znalazł się przy nas.Spojrzał na dziewczynę, tonął w jej niebieskich oczach.W jego oczach pojawiły się łzy.Powoli zaczęły mu spływać po policzku.Stałam jak idiotka i patrzyłam na nich.Odsunęłam się na bok, a do mnie dołączyli Ola i Liam.Zayn otarł łzy i powiedział
-To ty...
-To ja..-Monika powiedziała uśmiechając się, a ja i Olka wybuchłyśmy nie pohamowanym śmiechem.Ola zrobiła się cała czerwona i zaczęła płakać ze śmiechu, a ja leżałam na podłodze.Zayn po raz kolejny spojrzał w jej cudne oczy i powiedział:
_______________________________________________
Hejka, kochani...:D
DZIŚ DZIEŃ DZIECKA...!!jUPI.......!!!ŻYCZĘ WAM WESOŁEGO DNIA DZIECKA..!
Przepraszam że przez ten miesiąc was zaniedbałam ale mam poważne kłopoty...Związane z rodziną i uczuciami..Przepraszam za ten rozdział..Jest nie dopracowany...Kolejny dodam jak najszybciej...Moja przyjaciółka OLA pomagała mi tworzyć ten rozdział..OLA KOCHAM CIĘ..OLA-15 lat, moja przyjaciółka, zwana MRS.SPOON..pewnie jak z nazwy się somyślacie kocha Liama..:D
Proszę o skromy komentarz..Jedna linijka waszej opinii , a daje zaciesz na najbliższy miesiąc.Dziękuje za wszystkie opinie dotychczas.
BARDZO WAŻNE....
Zastanawiam się czy dalej pisać..Czy ktoś to w ogóle czyta..Jeżeli będziesz czytał/czytała dodaj mojego bloga do obserwowanych..W komentarzach piszcie co sądzicie i czy mam pisać dalej..:D


KOCHAMY WAS.....I POZDRAWIAMY WSZYSTKI DIRECTIONERKI..!!


Vas_Happening..?! & Mrs.Spoon...
BUZIACZKI..XOXO..:d