Ja,Harry i Zayn staliśmy w moim pokoju, w ciszy.
-Harry, zostaw nas samych.-poprosiłam.
-Ale...
-proszę.
-Dobrze.-Harry wyszedł z pokoju.Ja i Zayn staliśmy w ciszy aż w końcu przerwałam ciszę.
-Więc..o czym chciałeś gadać.?
-Bo widzisz..
-Zayn..Temat szpitala i tego co się tam wydarzyło..mieliśmy o tym zapomnieć, tak.?
-No tak..ale..
-Nie ma żadnego,ale to co się wtedy wydarzyło nie powinno mieć miejsca.-Zayn spojrzał w moje oczy, a po chwili spuścił wzrok.-Zrozum mnie.
-Doskonale Cię rozumiem...- wybiegł z mojego pokoju, a ja ruszyłam za nim.
-Zayn..!
-Boże, zrozumiałem co do mnie powiedziałaś.!
-Ale nie chcę się kłócić.
-Nie wiem czy wiesz, ale ten pocałunek jednak coś dla mnie znaczył.!-zatkało mnie.
-A Monika.?-zapytałam bezradnie. Zayn nie wiedział co ma odpowiedzieć.Wiedziałam,że Monika coś dla niego znaczy.-Właśnie.!Zachowujesz się jak dupek..! Dobrze wiesz,że między nami NIGDY nic nie będzie.! Nigdy Cię nie kochałam.Owszem jesteś dla mnie jak brat, ale tylko jak brat.Znaczysz dla mnie tyle co Louis,Niall i Liam.
-Ale..Vicki..
-Tak zabiegałeś o Monikę..! Co Ty wyprawiasz.! Po co ją w sobie rozkochiwałeś skoro teraz masz ją gdzieś.! Jesteś zwykłym chamem i dupkiem.! Pomyśl sobie co teraz czuje Monia.Powinieneś być teraz przy niej, a tutaj ze mną i jeszcze...-dotknął mojej ręki.-Zayn..skończ tą grę.Mam tego dość.
-Ten pocałunek naprawdę nic dla Ciebie nie znaczył, bo dla mnie bardzo dużo.Wiem,że to co powiem uznasz za banalne, ale..
-Nie ma żadnego,ale rozumiesz..?! Nigdy nie byłam z Tobą i nie zamierzam.!
-Aaaaall..
-Kocham Harrego i Ty nigdy tego nie zmienisz.-Zayn jeszcze raz na mnie spojrzał.Podniosłam głowę i ujrzałam Harrego,Louisa,Liama i Nialla.Harry spojrzał na mnie.
-Przepraszam..-wyszeptałam.
-Zayn, stary..Vicki to dziewczyna Harrego..złamałeś kodeks..Nigdy nie starujemy do dziewczyny przyjaciela, a Ty ją całowałeś.?-naskoczył na niego Niall.
-Ufałem Ci Zayn.-powiedział Harry.
-Ufałem.?-zapytał bezsilnie.
-Jak mogłeś mu to zrobić..?!-wydarł się Liam.
-Przecież widziałeś jak się o nią starał..!Jesteś zwykłym zdrajcą i dupkiem.!-krzyknął Louis.
-Przestańcie..! To ja go pocałowałam.-nagle głos utknął mi w gardle.Bałam się o Zayna.On zrobił to nie świadomie, a teraz przeze mnie mógł stracić wszystko.Zespół,przyjaciół.Nie darowałabym tego sobie.Wszyscy na mnie spojrzeli, a ja powoli robiłam się bezradna.Musiałam obronić Zayna.Czy on zaczął coś dla mnie znaczyć.?
-Co.?-zapytał Harry-To Ty go pocałowałaś.?!
-Przepraszam...Stało się.Zayn nie jest tu niczemu winny.To tylko i wyłącznie moja wina.To ja Cię zradziłam, nie masz prawa go obwiniać.-rozpłakałam się i wybiegłam z domu.Zayn wybiegł za mną.
-Vicki.!
-Czego chcesz.?!
-Czemu to zrobiłaś.?
-Bałam się,że możesz ich stracić albo,że wyrzucą Cię z zespołu.Nie możesz sobie na takie coś pozwolić nie przeze mnie.Musiałam to zrobić.
-Dziękuje.-wyszeptał.
-Zayn..ja go straciłam, prawda.?-zapytałam.
-Nie.Na pewno nie.Harry Cię mocno kocha.Nie umiałby z Ciebie zrezygnować.
-Ale...sam widziałeś jego reakcję.
-Jest zły, ale na pewno mu przejdzie.Jutro albo pojutrze.-odbiegłam od niego.Miałam świadomość,że to przez Malika straciłam Stylesa.Czy tego żałowałam..? Sama nie wiem, ale to Harrego kochałam. Czułam się znów skrzywdzona i zbyt szlachetna...